Strona wwwEmail
Głosuj
Głosy: ...

Elżbieta Witkowska

  • Ubrania
  • Kurtki / płaszcze/okrycia wierzchnie
  • Sukienki
  • Marynarki
  • Bluzy
  • Spódnice
  • Bluzki / koszulki
  • Spodnie
  • Tuniki
  • Bielizna
  • Czapki / Kapelusze
  • Akcesoria
  • Home & Decor
  • Ubrania dziecięce
Poznań, Polska

O mnie

Znajduje czas zarówno na pracę zawodową, jak i na realizowanie swojej pasji jaką od ponad 30 lat jest szycie.  Nie umiem stać w miejscu, bo wiem, że jeszcze jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia. Szyć nauczyłam mnie babcia, która była krawcową. Kiedy w sklepach nie było ciekawych ubrań zaczęłam je sama projektować i szyć. Uszycie sukni ślubnej dla siebie było wyzwaniem, któremu sprostałam na 100 %. Następnie powstała cała kolekcja ubrań ciążowych dla mnie, ponieważ sklepy świeciły pustkami.  Kolejne wyzwanie to było stworzenie serii kolekcji dla moich dzieci począwszy o maleńkich ubranek dla mojej córki rozmiar 50, aż do płaszczyków. Później troszkę zapomniałam o mojej ukochanej przyjaciółce maszynie i tym uczuciu dumy, że to jest moje dzieło od A do Z. Zawsze chciałam być zawodową krawcową, ale życie troszkę inaczej pokierowało mnie i trochę musiało czasu upłynąć nim wkroczyłam w mury szkoły zawodowej. Zawsze się śmieję opowiadając moją historię innym, że ja najpierw skończyłam technikum następnie skończyłam studia inżynierskie, a na końcu drogi edukacyjnej poszłam do szkoły zawodowej.  Czy wiek ma znaczenie kiedy chcesz spełniać marzenia, mój przykład pokazuje, że nie bo nawet mając 45 lat można  rozpocząć naukę w szkole zawodowej.  Po dwóch latach zdobywania wiedzy teoretycznej i praktycznej  zdałam egzamin na krawca, a po kolejnym roku skończyłam technikum odzieżowe również przypieczętowane zdanym egzaminem państwowym. W szkole koleżanki przekonały mnie do tego by założyć blog i tam dzielić się darem jaki mam z innymi. I tak powstał blog Domowa Krawcowa , Fp i instagram gdzie uczę innych szyć i zdradzam tajemnice krawieckie. Na moim blogu nie znajdziecie zdjęć uszytych ubrań  tylko zdjęcia z każdego etapu szycia, gdzie bardzo dokładnie pokazuje jak wykonać każdą czynnośc i do tego tłumaczę dlaczego należy to zrobić. Bardziej wymagającym czytelnikom tłumaczę postawy konstrukcji odzieży wykonując z nimi siatki konstrukcyjne spódnicy i bluzki. Również pokazuje jak w prosty sposób kilkoma cięciami można zmodelować i storzyć wymarzona krację. Nagrodą za te wszystkie godziny spędzone przy tworzeniu ubrań i wpisów na blog są komantarze. Uwielbiam czytać o tym jak pomogłam komuś odnaleź swoją pasję i pobudzić kreatywność. Jak dzięki mojemu opisowi lub filmowi, ktoś po raz pierwszy odważył się i uszył poduszkę, spódnicę, pościel, sukienkę. Czasem jak mam słabe dni, a takie mam czytam kometarz, który napisała do mnie Joasia." Czytam od niedawna Twojego bloga i zamierzam stawić czoła pierwszemu w życiu skrzatowi. Skrzata chcę uszyć dla koleżanki, u której zdiagnozowano nowotwór. Dlatego badzo zależy mi, aby był piękny idealny i dokładnie wykonany i choć trochę poprawił jej humor. Chciałam  Ci bardzo podziękować za wkład w bloga, dokładny opis i zdjęcia. Zmotywowałaś mnie tym blogiem do działania. Trzymaj za mnie kciuki."   Oczywiście zawsze ryczę jak go czytam (za każdym razem), ale czy to nie jest piękne przeczytać takie podziękowanie.  Szycie daje mi bardzo wiele. To nie tylko efekt końcowy, czyli uszyty ciuszek. Szyjąc, wyciszam się i uspokajam. To dla mnie taki rodzaj rozrywki, jak dla innych sport czy medytacja. Szycie jest również dla mnie terapią, która pomogła mi w ciężkich chwilach, na przykład kiedy zachorowała moja córka. Płakałam i szyłam wściekła na cały świat. Pamiętam była to sukienka i zadawałam sobie pytanie dlaczego ona. I tutaj szycie okazało się najlepszą terapią na przeciwności losu jakie stanęły przed moją rodziną. Zatopiłam się w innym świecie, zresetowałam umysł w trakcie szycia i obmyśliłam plan jak przynajmniej spróbować pokonać jej chorobę. Tak jest za każdym razem, kiedy nadciągają czarne chmury szycie jest dla mnie receptą i lekarstwem w jednym. Chcąc choć trochę podziękować za wszystko co dostałam dobrego od życia biorę udział w akcjach charytatywnych gdzie szyje poduszki dla kobiet po mastektomi lub ubranak i rożki dla noworodków ze szpitala położniczo-ginekologicznego w Poznaniu. Z tyłu głowy mam taką nadzieję, że nigdy nie będę musiała korzystać z tego co uszyłam dla szpitali. Może ktoś powiedzieć, że zaklinam rzeczywistość, ale tak jest prawda. Gdzieś kiedyś przeczytała, że jak dajesz dobro to ono zdwojone do Ciebie powraca. Do tej pory się sprawdza i mam nadzieję, że tak już będzie cały czas.  Śmieje się czasem z mężem, że nasz sposób na udane małżeństwo ( minęło nam 25 lat) to brak kłótni. A jak to robimy ? My po prostu nie mamy na to czasu. Każdy z nas ma swoją pasję, ja szycie, a on tworzy w drzewie. Mam nadzieję, że moja historia pomoże innym odnaleź swoja pasję i dać nadzieje na lepsze jutro.  

O mnie

Znajduje czas zarówno na pracę zawodową, jak i na realizowanie swojej pasji jaką od ponad 30 lat jest szycie.  Nie umiem stać w miejscu, bo wiem, że jeszcze jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia. Szyć nauczyłam mnie babcia, która była krawcową. Kiedy w sklepach nie było ciekawych ubrań zaczęłam je sama projektować i szyć. Uszycie sukni ślubnej dla siebie było wyzwaniem, któremu sprostałam na 100 %. Następnie powstała cała kolekcja ubrań ciążowych dla mnie, ponieważ sklepy świeciły pustkami.  Kolejne wyzwanie to było stworzenie serii kolekcji dla moich dzieci począwszy o maleńkich ubranek dla mojej córki rozmiar 50, aż do płaszczyków. Później troszkę zapomniałam o mojej ukochanej przyjaciółce maszynie i tym uczuciu dumy, że to jest moje dzieło od A do Z. Zawsze chciałam być zawodową krawcową, ale życie troszkę inaczej pokierowało mnie i trochę musiało czasu upłynąć nim wkroczyłam w mury szkoły zawodowej. Zawsze się śmieję opowiadając moją historię innym, że ja najpierw skończyłam technikum następnie skończyłam studia inżynierskie, a na końcu drogi edukacyjnej poszłam do szkoły zawodowej.  Czy wiek ma znaczenie kiedy chcesz spełniać marzenia, mój przykład pokazuje, że nie bo nawet mając 45 lat można  rozpocząć naukę w szkole zawodowej.  Po dwóch latach zdobywania wiedzy teoretycznej i praktycznej  zdałam egzamin na krawca, a po kolejnym roku skończyłam technikum odzieżowe również przypieczętowane zdanym egzaminem państwowym. W szkole koleżanki przekonały mnie do tego by założyć blog i tam dzielić się darem jaki mam z innymi. I tak powstał blog Domowa Krawcowa , Fp i instagram gdzie uczę innych szyć i zdradzam tajemnice krawieckie. Na moim blogu nie znajdziecie zdjęć uszytych ubrań  tylko zdjęcia z każdego etapu szycia, gdzie bardzo dokładnie pokazuje jak wykonać każdą czynnośc i do tego tłumaczę dlaczego należy to zrobić. Bardziej wymagającym czytelnikom tłumaczę postawy konstrukcji odzieży wykonując z nimi siatki konstrukcyjne spódnicy i bluzki. Również pokazuje jak w prosty sposób kilkoma cięciami można zmodelować i storzyć wymarzona krację. Nagrodą za te wszystkie godziny spędzone przy tworzeniu ubrań i wpisów na blog są komantarze. Uwielbiam czytać o tym jak pomogłam komuś odnaleź swoją pasję i pobudzić kreatywność. Jak dzięki mojemu opisowi lub filmowi, ktoś po raz pierwszy odważył się i uszył poduszkę, spódnicę, pościel, sukienkę. Czasem jak mam słabe dni, a takie mam czytam kometarz, który napisała do mnie Joasia." Czytam od niedawna Twojego bloga i zamierzam stawić czoła pierwszemu w życiu skrzatowi. Skrzata chcę uszyć dla koleżanki, u której zdiagnozowano nowotwór. Dlatego badzo zależy mi, aby był piękny idealny i dokładnie wykonany i choć trochę poprawił jej humor. Chciałam  Ci bardzo podziękować za wkład w bloga, dokładny opis i zdjęcia. Zmotywowałaś mnie tym blogiem do działania. Trzymaj za mnie kciuki."   Oczywiście zawsze ryczę jak go czytam (za każdym razem), ale czy to nie jest piękne przeczytać takie podziękowanie.  Szycie daje mi bardzo wiele. To nie tylko efekt końcowy, czyli uszyty ciuszek. Szyjąc, wyciszam się i uspokajam. To dla mnie taki rodzaj rozrywki, jak dla innych sport czy medytacja. Szycie jest również dla mnie terapią, która pomogła mi w ciężkich chwilach, na przykład kiedy zachorowała moja córka. Płakałam i szyłam wściekła na cały świat. Pamiętam była to sukienka i zadawałam sobie pytanie dlaczego ona. I tutaj szycie okazało się najlepszą terapią na przeciwności losu jakie stanęły przed moją rodziną. Zatopiłam się w innym świecie, zresetowałam umysł w trakcie szycia i obmyśliłam plan jak przynajmniej spróbować pokonać jej chorobę. Tak jest za każdym razem, kiedy nadciągają czarne chmury szycie jest dla mnie receptą i lekarstwem w jednym. Chcąc choć trochę podziękować za wszystko co dostałam dobrego od życia biorę udział w akcjach charytatywnych gdzie szyje poduszki dla kobiet po mastektomi lub ubranak i rożki dla noworodków ze szpitala położniczo-ginekologicznego w Poznaniu. Z tyłu głowy mam taką nadzieję, że nigdy nie będę musiała korzystać z tego co uszyłam dla szpitali. Może ktoś powiedzieć, że zaklinam rzeczywistość, ale tak jest prawda. Gdzieś kiedyś przeczytała, że jak dajesz dobro to ono zdwojone do Ciebie powraca. Do tej pory się sprawdza i mam nadzieję, że tak już będzie cały czas.  Śmieje się czasem z mężem, że nasz sposób na udane małżeństwo ( minęło nam 25 lat) to brak kłótni. A jak to robimy ? My po prostu nie mamy na to czasu. Każdy z nas ma swoją pasję, ja szycie, a on tworzy w drzewie. Mam nadzieję, że moja historia pomoże innym odnaleź swoja pasję i dać nadzieje na lepsze jutro.